2017-11-27
Do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w związku z przepisami obniżającymi wiek emerytalny wpłynęło do tej pory 340 tys. wniosków, wydano już ponad 80 proc. decyzji - poinformowała w środę prezes Zakładu prof. Gertruda Uścińska. "Liczba wniosków jest taka, jaką zakładaliśmy" dodała.
Prezes ZUS, która w środę przebywała w Rzeszowie, powiedziała, że proces podejmowania decyzji przebiega szybko, m.in. dzięki wcześniejszemu uporządkowaniu kont ubezpieczonych. "Wysyłaliśmy też listownie prośby do ubezpieczonych, by występowali o wyliczenie kapitału początkowego" dodała.
Według wyliczeń ZUS prawo do wcześniejszej emerytury nabędzie w tym roku ok. 410 tys. osób. Jak oceniła Uścińska, z tej liczby ok. 83 proc. skorzysta z tego prawa.
W październiku rzecznik rządu Rafał Bochenek powiedział, że władze szacują, iż chętnych na przejście na wcześniejsza emeryturę będzie ok. 330 tys.
Jak podała prezes, prawie połowa osób, które złożyły wnioski o wcześniejsze emerytury to osoby, które nie były aktywne ekonomicznie rok albo dłużej. "Osoby te de facto i tak by wystąpiły o świadczenie emerytalne" mówiła.
Drugą liczną grupę stanowią osoby, które pobierały wcześniej rentę lub świadczenie przedemerytalne. "Mamy też grupę 37 proc. osób, które wystąpiły o emeryturę i ustaliliśmy im emeryturę, ale nie rozwiązały stosunku pracy. To oznacza, że mają emeryturę ustaloną i mają tę pewność zatrudnienia, kiedy jej nie będzie wystąpią do ZUS, aby rozpocząć wypłatę emerytury" zaznaczyła prezes.
Prawie 9 proc. osób, które zdecydowały się przejść na emeryturę to, jak podała Uścińska, osoby, które wcześniej prowadziły działalność gospodarczą, a część z nich miała umowy cywilnoprawne. "Mają oni ustaloną emeryturę i będzie ona wypłacana. Jeśli ktoś ma emeryturę, może dalej prowadzić działalność gospodarczą i jest zwolniony z obowiązku odprowadzenia składek" przypomniała prezes ZUS.
Z danych, które przedstawiła, wynika że jest też grupa osób, 16 proc., które miały tytuł do ubezpieczenia zgłaszany przez urząd pracy lub ośrodek pomocy społecznej.
"Ta struktura pokazuje zatem, że z tego prawa (do wcześniejszej emerytury) w dużym stopniu korzystają osoby po innych świadczeniach, osoby nieaktywne ekonomicznie, osoby aktywne ekonomicznie warunkowo, czyli nie rozwiązały umowy o pracę, i jakiś wskaźnik procentowy osób, który przechodzi z aktywności" powiedziała Uścińska.
Jej zdaniem dane pokazują, że nie ma obaw o duży odpływ osób z rynku pracy. "Ustawa zaopatrzyła te różne potrzeby różnych grup osób, które i tak skorzystałyby z tego uprawnienia, jeśli nie w tym roku, to w latach najbliższych" dodała.
Według wyliczeń ZUS przeciętna emerytura, wynikająca z wydanych dotychczas decyzji o wypłatach świadczeń, wyniosła w przypadku kobiet ponad 1,6 tys. zł, a w przypadku mężczyzn ponad 2,7 tys. zł.
W ocenie prezes ZUS są to "duże dysproporcje", które wynikają jednak z założeń systemu emerytalnego opartego m.in. na zdefiniowanej składce i jak największym kapitale emerytalnym.
W październiku weszła w życie reforma emerytalna, zgodnie z którą kobiety ponownie uzyskały prawo do przejścia na emeryturę od 60. roku życia, a mężczyźni od 65. Jest to powrót do stanu sprzed uchwalonej w 2012 r. reformy, przewidującej stopniowe podnoszenie wieku emerytalnego do 67 lat bez względu na płeć.
(autor: Wojciech Huk, źródło: bankier.pl)