Podatki spływają do budżetu na potęgę i po jedenastu miesiącach będzie w nim nawet nadwyżka. Nic tylko się cieszyć. A może jednak martwić, bo według wyliczeń Eurostatu przesuwamy się w górę na drabince najwyżej opodatkowanych gospodarek w Europie? Z jednej wypracowanej złotówki oddajemy państwu ponad 35 gr.
Łączna kwota podatków i wpływów ze składek ubezpieczeń społecznych doszła w 2017 roku do poziomu 697 mld zł, czyli do 35,1 proc. PKB - podaje Eurostat. To najwyższy raportowany poziom opodatkowania od 2007 roku, czyli od czasu, kiedy poprzedni raz rządził PiS.
Być może zwykły obywatel płacił już wcześniej taki, a nie inny procent każdej wypracowanej w pocie czoła złotówki, ale nie widać było tego w statystykach. Część pieniędzy, zamiast do budżetu, trafiała po prostu w niepowołane ręce, m.in. ludzi stojących za karuzelami VAT.
Tak czy inaczej, nawet jeśli objawia nam się właśnie prawdziwy obraz opodatkowania gospodarki, to nie jest to obraz zbyt wesoły. Poziom płaconych danin zbliżony jest już do Wielkiej Brytanii, a wyprzedziliśmy w ubiegłym roku Hiszpanię. A przecież, było nie było, jesteśmy biedniejsi.
Dane Eurostatu kontrastują z informacją Centrum im. Adama Smitha, który z 9 na 6 czerwca przesunął w tym roku dzień wolności podatkowej, czyli symboliczny moment, w którym przestajemy pracować na państwo, a zaczynamy zarabiać na siebie. To przesunięcie mogłoby sugerować, że obciążenia spadły, ale tak nie jest.
- Dzień wolności podatkowej w 2018 roku przypadał trzy dni wcześniej niż w ubiegłym roku. Zmiana wynika m.in. z tego, że nastąpił szybszy wzrost PKB (o około 100 mld PLN) w stosunku do wzrostu wydatków sektora finansów publicznych (o około 20 mld). Wydatki okazały się dużo mniejsze od zakładanych, dzięki czemu rzeczywiste obciążenie gospodarki zmalało. Wcześniejszy dzień wolności podatkowej wynikał po prostu z niezrealizowania wszystkich wydatków, a nie obniżki opodatkowania - mówi money.pl Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha.
- Utrzymana została 23-procentowa stawka VAT, jedna z najwyższych w UE. I to mimo zobowiązania wyborczego powrotu przynajmniej do poprzedniej stawki. Cały czas pojawiają się nowe podatki i zapowiedzi. Od przyszłego roku znów podwyższony zostanie ryczałtowy ZUS dla firm, o którym obecny rzecznik praw przedsiębiorców mówi, że to "zabójca miejsc pracy" - wskazuje Sadowski.
Coraz dalej od niskich podatków
Wśród dziesięciu najniżej opodatkowanych gospodarek Europy, sześć to dawny obóz krajów socjalistycznych. Najniższe z nich opodatkowanie ma Rumunia.
Co ciekawe - a dla niektórych pewnie oczywiste - najniżej opodatkowane kraje to zarazem te same, gdzie tempo wzrostu jest stabilnie najwyższe od lat. Czyli im mniej państwa w gospodarce, tym szybciej obywatel się bogaci
Irlandia z jednego euro krajowego produktu zabiera w podatkach zaledwie 23 i pół centa i rosła w ostatnich pięciu latach w tempie średnio 9,5 proc. rocznie, czyli najwyższym w Europie.
Rumuńskie obciążenia to zaledwie 25,8 proc. gospodarki, a tempo wzrostu w pięciu ostatnich latach wyniosło 4,6 proc., co daje trzecie miejsce na kontynencie.
W czołówce wzrostu gospodarczego jest jeszcze Malta - drugie miejsce w Unii w latach 2013-2017 - i tak się złożyło, że opodatkowanie gospodarki ma dziewiąte najniższe w Europie i niższe niż w Polsce.
Dla porównania polski PKB, którym się przecież chwalimy, zyskiwał średnio 3,3 proc. rocznie w latach 2013-2017. Dla porównania średni wzrost PKB w całej Unii to 1,8 proc. Polskie obciążenia fiskalne i parafiskalne są 12. najniższe w Europie, albo, jak kto woli, 23. najwyższe.
Teoretycznie to oczywiste, tj. im mniejszy procent pieniędzy przechodzi przez ręce rządu, tym gospodarka i zamożność ludzi rośnie szybciej. Państwo zbyt często wydaje po prostu pieniądze nieefektywnie - ludzie robią to dużo lepiej. Dobrze to potwierdzić liczbami.
A jak rosły państwa najbardziej obciążone fiskalnie? Francja w tempie 1,2 proc. rocznie przy średniej unijnej 1,8 proc., Belgia 1,3 proc., Dania 1,9 proc., Szwecja 2,6 proc., a Finlandia 0,8 proc. Jak widać tylko Szwecja ma powody do względnego zadowolenia, choć opodatkowanie tam wcale nie spadało.
Poziom obciążenia gospodarki podatkami najbardziej spadł w ciągu pięciu lat w Irlandii (o 5,6 pkt. proc. PKB) oraz w Norwegii (o 2,6 pkt. proc. PKB). Urósł w Holandii (o 3,1 proc. PKB) i na Słowacji (o 3,1 pkt. proc. PKB).
Efekt 500+
Czwartek upłynął resortowi rodziny na podsumowywaniu efektów programu 500+. Od momentu uruchomienia programu do rodzin trafiło już 57,8 mld złotych. Pieniądze dostają obecnie rodzice na 3,8 mln dzieci. Innymi słowy do rodzin trafia około 23 mld zł rocznie.
Traktując te wypłaty jako obniżenie opodatkowania rodzin, tj. na równi z np. obniżeniem PIT, to kwota wpływów podatkowych w ubiegłym roku spadła by z 697 mln zł do 674 mln zł.
W ten sposób poziom opodatkowania gospodarki schodzi z 35,1 do 34 proc. PKB. Dałoby to nam ósme najniższe miejsce w Europie, a Hiszpania znowu byłaby za nami.
Podatki rosną, ale gorzej, że są niestabilne
- Opodatkowanie w Polsce, jeżeli nie jest aż tak wysokie na tle innych państw, to ewidentnie jest nieprzewidywalne - mówi Sadowski. - Przedsiębiorcy w innych krajach w otoczeniu Polski wolni są od tego, co wynika z badań firmy Grant Thornton, że zmiana przepisów podatkowych i ich interpretacji w Polsce następuje co dwa dni! Tak, co dwa dni. Pogoda w Polsce nie zmienia się tak szybko jak podatki - alarmuje.
- Kompletna niestabilności w jakiej pracuje polski przedsiębiorca ma wpływ na gospodarkę - po zwiększeniu poziomu niepewności część przedsiębiorców wstrzymała się z inwestycjami. Spadek inwestycji nie wynika z braku pieniędzy, bo na kontach są odpowiednie sumy, ale z chaosu, który został pogłębiony - opisuje ekonomista.
Podał przykład, jak to wpływa na decyzje zagranicznych inwestorów.
- Kiedy poproszono o wyjaśnienie duży amerykański funduszu, dlaczego nie inwestuje w Polsce, opowiedzieli, że nie zrobili tego, bo w arkuszu kalkulacyjnym nie byli w stanie wycenić ryzyk wynikających z takiego poziomu niestabilności prawa - podaje Sadowski.
Według niego nawet w czasie, gdy opodatkowanie było dużo wyższe, chęć do inwestycji była większa, bo prawo zmieniało się bardzo rzadko.
- Przedsiębiorcy przyzwyczaili się już dawniej do wysokich podatków. CIT dochodził nawet do 40 proc. Ale wtedy podatki były przewidywalne. Interpretacja nie zmieniała się co chwilę - mówi prezydent CAS. - Nie tylko sama wysokość podatków jest dotkliwa, ale ich zmienność i to, że władza aparatu skarbowego jest arbitralna - dodał.
- Sukces ze ściągalnością zweryfikuje się w czasie - ocenia. - Zauważmy jeden czynnik w porównaniu do innych krajów - zastosowanie zbiorowej odpowiedzialności uczciwych przedsiębiorców za działania przestępców. Bogu ducha winni przedsiębiorcy zaplątani w łańcuchy przestępczych karuzel VAT-owskich zawsze odpowiadają, bo tylko oni działają jawnie i legalnie, natomiast przestępcy "ulatniają się" z pieniędzmi i nie ponoszą żadnej odpowiedzialności. Odpowiedzialność za bezradność wymiaru sprawiedliwości, który nie może sobie poradzić z grupami przestępczymi została podatkowo przerzucona na zwykłych, uczciwych przedsiębiorców i jest to niesprawiedliwy element tego sukcesu - podsumowuje.