Showman telewizyjny Wołodymyr Zełenski zwyciężył w II turze wyborów prezydenckich na Ukrainie. Zełenski zapowiedział wojnę informacyjną na rzecz wstrzymania walk w Donbasie na wschodzie kraju, a za priorytetowe zadanie uznał uwolnienie jeńców znajdujących się w rękach przeciwnika.
Po podliczeniu 95 procent protokołów z głosowania w II turze wyborów prezydenckich na Ukrainie Centralna Komisja Wyborcza w Kijowie poinformowała w poniedziałek rano, że ich zwycięzca, showman Wołodymyr Zełenski otrzymał 73,17 procent głosów. Jego konkurenta, ubiegającego się o reelekcję prezydenta Petra Poroszenkę, poparło 24,5 procent uprawnionych.
Zełenski wygrał we wszystkich obwodach Ukrainy prócz lwowskiego. Zwyciężył tam Poroszenko, na którego głosowało 62 procent. Prezydent-elekt zdobył w tym regionie 34 procent.
Zełenski zdobył 73,2 procent głosów – poinformowało wcześniej w niedzielę konsorcjum ośrodków socjologicznych Narodowy Exit Poll na postawie sondaży przeprowadzonych przed lokalami wyborczymi. Jego przeciwnik, urzędujący prezydent Petro Poroszenko otrzymał 25,3 procent poparcia. Są to dane, które konsorcjum zebrało do godziny 18 czasu lokalnego (17 w Polsce).
Podobne wyniki przyniosły dwa inne badania. Według sondażu przeprowadzonego wspólnie przez stacje telewizyjne 112 i NewOne na Zełenskiego głosowało 73,7 procent wyborców, a na Poroszenkę 26,3 procent. Sondaż telewizji 1+1 wykazał, że showmana poparło 72,7 procent głosujących, zaś obecnego prezydenta 27,3 procent.
Na ogłoszenie oficjalnych wyników wyborów prezydenckich Centralna Komisja Wyborcza ma czas do 4 maja.
41-letni Zełenski po swoim zwycięstwie wygłosił przemówienie, w którym podziękował za wsparcie małżonce, rodzicom i swojej ekipie, oraz m.in. wolontariuszom i żołnierzom, "którzy bronią Ukrainy". "Dokonaliśmy tego razem" - oświadczył, obiecując, że jako prezydent nie zawiedzie oczekiwań. "Dziękuję wszystkim Ukraińcom, którzy mnie poparli. Dziękuję wszystkim Ukraińcom, którzy dokonali wyboru po raz drugi. Obiecuję, że nigdy was nie zawiodę" – powiedział.
Zełenski zwrócił się także do narodów byłego Związku Radzieckiego. "Póki jeszcze nie jestem prezydentem, mogę powiedzieć jako obywatel Ukrainy wszystkim krajom byłego ZSRR: popatrzcie na nas – wszystko jest możliwe" – oświadczył.
"Planujemy ogromną wojnę informacyjną, by zatrzymać walki w Donbasie" – oświadczył w niedzielę na konferencji prasowej. "Będziemy potrzebowali waszej pomocy" – powiedział, zwracając się do dziennikarzy.
Zełenski podkreślił, że rozmowy o uregulowaniu konfliktu w Donbasie nadal będą się toczyć w formacie normandzkim (Ukraina, Rosja, Niemcy, Francja) oraz w ramach procesu mińskiego (Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, Ukraina, Rosja). "W każdym razie będziemy działali w formacie normandzkim. Będziemy kontynuowali proces miński, który będziemy resetować. Sądzę, że będą zmiany kadrowe. Będziemy iść do końca, by powstrzymać ogień, bo najważniejsze, by nasi chłopcy wrócili (z frontu walk w Donbasie) żywi" – oświadczył.
Zełenski poinformował też, że spotykał się z rodzicami ukraińskich marynarzy, którzy zostali zatrzymani przez Rosjan w listopadzie ubiegłego roku w rejonie Cieśniny Kerczeńskiej. "Zrobię wszystko, by nasi chłopcy wrócili do domu" – powiedział.
Prezydent-elekt, który podczas wystąpień publicznych mówi przeważnie po rosyjsku, lecz przechodzi czasami na ukraiński, zadeklarował, iż będzie bronił statusu języka państwowego. "Opowiadamy się za ustawą o języku ukraińskim" – zapewnił.
Zełenski zapowiedział, że po objęciu władzy dokona zmian personalnych na stanowiskach, które znajdują się w kompetencji szefa państwa. Z jego wypowiedzi wynika, że posadę straci prokurator generalny Jurij Łucenko. "Łucenko to stara ekipa. Będziemy mianować nowych ludzi i dotyczy to nie tylko Łucenki" – powiedział.
Zwycięzca wyborów prezydenckich poinformował, że otrzymał gratulacje od swojego konkurenta, Petra Poroszenki. "Podziękowałem prezydentowi Ukrainy Petrowi Poroszence. Właśnie pogratulował mi zwycięstwa. Jestem mu wdzięczny; powiedział, że mogę liczyć na jego pomoc w każdej chwili. Uznał moje zwycięstwo i zwycięstwo mojej ekipy" – oświadczył Zełenski."
"Nigdy się nie poddawaj"
Ustępujący prezydent Petro Poroszenko zapowiedział w swoim sztabie, że po porażce wyborczej nie zamierza odejść z polityki. "Nigdy się nie poddawaj" – zwrócił się do zgromadzonych tam ludzi, cytując byłego premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla. "W przyszłym miesiącu odejdę ze stanowiska głowy państwa. Tak zdecydowała większość Ukraińców i ja przyjmuję tę decyzję. Opuszczę swoje biuro, lecz nie odejdę z polityki. Bo nasza ekipa ma obronić zdobycze, które wywalczyliśmy: europejską i euroatlantycką strategię, te cele, które są teraz zagrożone" – powiedział.
Jesienią na Ukrainie mają odbyć się wybory parlamentarne. "Nasza ekipa będzie bronić kursu ku członkostwu w UE i NATO" – zaznaczył Poroszenko.
Powiedział też, że gotów jest zadzwonić do swojego konkurenta i pogratulować mu wyboru. "Nigdy się nie poddawaj – słyszę teraz, gdy widzę wyniki exit poll, które dają podstawy, bym zadzwonił do swego oponenta i złożył mu gratulacje" – oświadczył. Zadeklarował jednocześnie, że wesprze Zełenskiego, by mógł spokojnie przejąć władzę w państwie.
Poroszenko zwrócił także uwagę, że wybory prezydenckie w jego kraju były demokratyczne. "Były uczciwe, były transparentne i odbyły się zgodnie ze standardami demokratycznymi" – powiedział.
I tura wyborów prezydenckich, w której uczestniczyło 39 kandydatów, odbyła się 31 marca. Najwięcej głosów otrzymali w niej Zełenski i Poroszenko. Aktora poparło 30,24 proc. uprawnionych, zaś urzędującego prezydenta 15,95 proc.
Poprzednie, przedterminowe wybory prezydenckie, które rozpisano po obaleniu zbiegłego do Rosji prezydenta Wiktora Janukowycza, odbyły się w maju 2014 roku. Już w I turze zwyciężył wówczas Poroszenko, zdobywając 54,7 proc. głosów. Drugi wynik uzyskała wówczas była premier Julia Tymoszenko, na którą głosowało 12,81 proc. uczestników wyborów.
Zełenski - z kabaretu na prezydenta
41-letni Zełenski przyznaje, że nigdy nie zastanawiał się poważnie nad karierą polityczną. Jego związki z polityką ograniczały się do wyśmiewania prezydentów, premierów i ministrów w kabarecie telewizyjnym „Studia Kwartał-95”.
Wszystko zmieniło się po sukcesie serialu „Sługa Narodu” z 2015 roku. Showman gra w nim nauczyciela Wasyla Hołoborodkę, który nieoczekiwanie wygrywa wybory prezydenckie. Na fali popularności serialu w 2017 roku na Ukrainie zarejestrowano partię o nazwie Sługa Narodu.
Decyzję o starcie w wyborach prezydenckich Zełenski ogłosił w ostatnią noc sylwestrową. Uczynił to w telewizji 1+1, której właścicielem jest skonfliktowany z władzami ukraińskimi miliarder Ihor Kołomojski. Telewizja ta nadała wystąpienie komika przed orędziem Poroszenki. Kołomojski uważa Poroszenkę za swojego wroga.
Oligarcha uważany jest także za sponsora wyborczego Zełenskiego. Sam aktor temu zaprzecza, twierdząc, że wydatki na kampanię pokrywa sam wraz z przyjaciółmi. Ze swej strony Kołomojski twierdzi, iż choć kontaktuje się z Zełenskim, to nie ma na niego wpływu i ogranicza się wyłącznie do kibicowania jego kandydaturze.
Według obserwatorów za owym „kibicowaniem” mogą stać jednak interesy biznesowe Kołomojskiego. W wywiadach mówi on, że oczekuje, iż po wyborach prezydenckich i przegranej Poroszenki uzyska odszkodowanie za znacjonalizowany przez władze Ukrainy w 2016 roku należący do niego największy komercyjny bank w tym kraju, PrywatBank. Kołomojski chce za utracony bank 2 mld dolarów.
Zełenski, który na prowadzenie w sondażach przedwyborczych zaczął wychodzić pod koniec stycznia, nie prowadził tradycyjnej kampanii wyborczej. Ograniczał się w niej do sieci społecznościowych i agitacji podczas występów swojego kabaretu w salach koncertowych. Kandydat partii Sługa Narodu unikał także spotkań z dziennikarzami, a o swoich poglądach w sprawie polityki międzynarodowej czy gospodarczej kraju mówił wyłącznie w wąskich kręgach dyplomatycznych i biznesowych.
Ich przedstawicieli zapewniał m.in., że po wygranej w wyborach zamierza kontynuować współpracę z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Bankiem Światowym, dążyć do uproszczenia zasad prowadzenia biznesu na Ukrainie, chronić własność intelektualną i ograniczać odpływ wysokiej klasy specjalistów za granicę.
Zełenski opowiada się za członkostwem w NATO, jako gwarancją bezpieczeństwa Ukrainy, jednak w wywiadach mówił, iż powinno być to poprzedzone referendum. Aktor przekonuje też, że chce członkostwa swojego kraju w UE, choć w rozmowach z prasą twierdził także, że nikt tam na Ukrainę nie czeka.
W odniesieniu do konfliktu w Donbasie opowiada się za jego zakończeniem z pomocą Zachodu i UE. Podobne opinie wyraża również mówiąc o odzyskaniu zajętego przez Rosję Krymu.
Zełenski krytykowany jest za to, że w swoich show wyśmiewa Ukraińców i ciepło odnosi się do Rosji. Wytykane jest mu także, że na co dzień posługuje się językiem rosyjskim, a ukraińskiego nauczył się będąc już dorosłym. Jako kandydat na prezydenta twierdzi, że język nie powinien być czynnikiem, który dzieli naród.
Zełenski urodził się w 1978 roku w mieście Krzywy Róg w obwodzie dniepropietrowskim, gdzie spędził większą część dzieciństwa i młodość. Jego ojciec jest profesorem uniwersyteckim, a matka inżynierem. Aktor ukończył wydział prawa w Instytucie Ekonomicznym w swoim rodzinnym mieście, jednak nigdy nie pracował w zawodzie, poświęcając się działalności kabaretowej. Wraz z żoną Ołeną wychowuje dwoje dzieci.
Kto gratuluje Zełenskiemu
Prezydent Donald Trump pogratulował zwycięzcy wyborów prezydenckich na Ukrainie, Wołodymyrowi Zełenskiemu i zapewnił go, że Stany Zjednoczone nadal będą wspierać ten kraj, poinformował w poniedziałek specjalny przedstawiciel USA do spraw Ukrainy Kurt Volker.
"Prezydent Trump zadzwonił, aby pogratulować Wołodymyrowi Zełenskiemu jego wyborczego zwycięstwa, a narodowi ukraińskiemu pokojowych i demokratycznych wyborów. Będziemy nadal wspierać ukraińskie wysiłki na rzecz przywrócenia jej integralności terytorialnej i odpierania rosyjskiej agresji" - napisał Volker na Twitterze.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel pogratulowała w poniedziałek Wołodymyrowi Zełenskiemu zwycięstwa w wyborach prezydenckich na Ukrainie i zapewniła, że chętnie niedługo się z nim spotka w Berlinie.
"Stabilizacja Ukrainy oraz pokojowe rozwiązanie konfliktów leżą mi na sercu równie mocno jak wprowadzanie w życie reformy wymiaru sprawiedliwości, decentralizacja czy walka z korupcją. Rząd federalny będzie w dalszym ciągu wspierał prawo Ukrainy do suwerenności i integralności terytorialnej" - napisała Merkel do ukraińskiego prezydenta-elekta.
Niemiecka kanclerz zapewniła też, że chętnie spotka się z Zełenskim w Berlinie po objęciu przez niego urzędu. Na kilka dni przed drugą turą Merkel przyjęła w Berlinie ubiegającego się o reelekcję prezydenta Petra Poroszenkę, co zostało odebrane jako udzielenie mu swojego wsparcia.
Prezydent Duda w depeszy skierowanej w niedzielę do Zełenskiego pogratulował mu powierzenia przez naród ukraiński stanowiska Prezydenta Ukrainy. "Wybór ten jest wyrazem oczekiwania społeczeństwa ukraińskiego na znaczne przyspieszenie działań władz państwowych w reformowaniu sfery politycznej i gospodarczej kraju oraz na zapewnienie bezpieczeństwa i stabilizacji na Ukrainie" - napisał prezydent.
Wyraził przekonanie, że wybór Zełenskiego potwierdzi zakotwiczenie Ukrainy na szlaku ku wspólnocie euroatlantyckiej. "Pragnę zapewnić Pana, że Polska jest gotowa do dalszej wszechstronnej pomocy Ukrainie w sferze bezpieczeństwa i reform państwowych. Może Pan liczyć na moje osobiste zaangażowanie w tej sprawie. Nasze państwa, zważając na łączące je relacje, powinny być przykładem partnerstwa w regionie, umacniania przyjaznych stosunków i kształtowania wzajemnej zgodności" - oświadczył prezydent.
Podkreślił, że Polskę i Ukrainę łączą więzy sympatii i wspólna historia. "Polacy zawsze i z życzliwością obserwowali demokratyczne i proeuropejskie przemiany w Ukrainie. Stale okazujemy Ukrainie solidarność w obliczu rosyjskiej agresji. Nie ustajemy również w wysiłkach na rzecz zbliżania jej do struktur europejskich i euroatlantyckich" - napisał Duda.
"Nasze państwa, zważając na łączące je relacje, powinny być przykładem partnerstwa w regionie, umacniania przyjaznych stosunków i kształtowania wzajemnej zgodności" - podkreślił Andrzej Duda. Wyraził przekonanie, że "budowaniu takich relacji służyć będzie także nowe spojrzenie na sposoby, w jakich w ciągu ostatnich kilku lat traktowana była wspólna, niedawna historia naszych narodów".
"Wierzę głęboko, że Pana kadencja przyniesie pozytywny przełom w tej sprawie" - czytamy w depeszy prezydenta. "Życząc Panu sukcesów w służbie narodowi ukraińskiemu i pomyślności osobistej, wyrażam nadzieję, że Pana Prezydentura przyczyni się do umocnienia znaczenia Ukrainy w regionie oraz do wprowadzenia relacji polsko-ukraińskich na nowy pomyślny etap" - zaznaczył Andrzej Duda.
Poza oficjalną depeszą gratulacyjna prezydent Duda w niedzielę przed godz. 21 rozmawiał też telefonicznie z Wołodymyrem Zełenskim - poinformował PAP szef gabinetu prezydenta RP Krzysztof Szczerski.
"Prezydent Duda pogratulował prezydentowi elektowi zwycięstwa w niedzielnych wyborach, które uznał po prostu za zwycięstwo demokracji, bo wybór ten jest decyzją samych Ukraińców i to jest ważne dla jakości demokracji ukraińskiej" - powiedział Szczerski. Andrzej Duda zaprosił też prezydenta-elekta do złożenia wizyty w Polsce w najbliższym czasie.
"Prezydent potwierdził, że Polska będzie konsekwentnie wspierała Ukrainę na drodze skierowanej ku Europie i wspólnocie euroatlantyckiej; zapewnił, że prezydent-elekt może liczyć na pomoc Polski w tym zakresie" - powiedział minister.
Prezydent Francji Emmanuel Macron był jednym z pierwszych wśród przywódców krajów UE, który osobiście pogratulował Wołodymyrowi Zełenskiemu zwycięstwa w drugiej turze wyborów prezydenckich na Ukrainie. Macron rozmawiał z nim przez telefon - pisze agencja AFP.
O rozmowie obu polityków poinformowała na Twitterze francuska ambasador na Ukrainie, Isabelle Dumont. AFP przypomina, że Francja wraz z Niemcami aktywnie włączyła się w proces uregulowania konfliktu w Donbasie, który pociągnął za sobą 13 tys. ofiar w ciągu ostatnich pięciu lat.
Emmanuel Macron był jedynym wśród czołowych polityków Unii Europejskiej, który zdecydował się osobiście podjąć Wołodymyra Zełenskiego w Pałacu Elizejskim 12 kwietnia, podobnie jak ubiegającego się o reelekcję Petra Poroszenkę, którego także przyjął w tym dniu.
Głosowanie w ambasadzie Ukrainy w Warszawie
Podczas drugiej II tury wyborów prezydenckich na Ukrainie frekwencja wyborcza w ambasadzie Ukrainy w Warszawie była zdecydowanie wyższa niż przed dwoma tygodniami. W stosunku do I tury frekwencja była wyższa o 60 proc. - powiedział w niedzielę PAP sekretarz komisji wyborczej Aleksander Pustowyj.
Jak powiedział PAP Pustowyj, na liście uprawnionych do głosowania w warszawskiej ambasadzie jest nieco ponad 18 tys. wyborców. Do godziny 15 swój głos oddało 3422 wyborców, czyli 20 proc. uprawnionych. Ukraińcy w Polsce mogą głosować w czterech okręgach przy ukraińskich placówkach dyplomatycznych - konsulatach w Lublinie, Krakowie i Gdańsku oraz w ambasadzie w Warszawie.
Pustowyj zwrócił uwagę, że liczba nieco ponad 18 tys. uprawnionych do głosowania "to nic" w porównaniu z liczbą Ukraińców przebywających na Mazowszu, lecz żeby móc tu zagłosować, trzeba przejść dość czasochłonną i skomplikowaną procedurę.
Procedura nie zniechęciła 20-letniej Wiktorii z Kijowa studiującej na SGH, która w niedzielne popołudnie przyszła w Aleje Szucha w Warszawie, gdzie mieści się ambasada Ukrainy.
Wiktoria powiedziała PAP, że choć "raczej" nie zamierza wrócić do ojczyzny, to przejmuje ją to, co się tym co się dzieje w jej kraju. "Moja rodzina została na Ukrainie, moi znajomi" - zaznaczyła. Na pytanie, co by się musiało zmienić by rozważyła powrót odpowiada bez namysłu: "możliwości musiałyby się zmienić". "Tu, w Polsce mogę dostać pracę w jakiejś korporacji, bez żadnych znajomości. Idę, sprawdzają mnie i mam zatrudnienie. Na Ukrainie to niemożliwe" - przekonuje
Para w średnim wieku fotografuje się po wyjściu z lokalu wyborczego. "To dla rodziny" - mówi Olga ze Stanisławowa, mieszkająca od pięciu lat w Polsce.
Na pytanie dlaczego przeszła całą skomplikowaną procedurę rejestracji w komisji wyborczej w Warszawie, odpowiada, że to jej obywatelski obowiązek. "Choć pięć lat temu przyjechaliśmy do Polski, gdzie mamy karty stałego pobytu, to jesteśmy przecież obywatelami Ukrainy i Ukraina została w naszym sercu. Nie jest nam obojętne co się tam dzieje. Została tam część rodziny, chcemy by żyli w dobrych warunkach, by mieli takie życie na jakie zasługują" - powiedziała Olga.
Towarzyszący Oldze Andrzej podkreśla, że "Ukraina zasługuje na to, by tam wreszcie działo się lepiej". "Ile już lat walczy o swoją niepodległość, ale nie papierową tylko prawdziwą, co znaczy, że rządzi się sama i czuje się wolna. Nie chcemy dopuścić do Ukrainy Moskwy, bo jeśli Moskwa sięgnie po Ukrainę, to wkrótce potem sięgnie po Polskę" - dodał. Obydwoje są zaskoczeni, że do rozgrywki z urzędującym prezydentem stanął Wołodymyr Zełenski. "Rządzenie to nie show ani kino. To poważna sprawa, my w tym show nie chcemy uczestniczyć" - deklarują.
58-letnia Olena, która od 15 lat sprząta warszawskie mieszkania, choć w Polsce czuje się bardziej u siebie niż w swej wsi pod Równem, również podkreśla, że głosowanie to jej obywatelski obowiązek. "Na Ukrainie nie mam już bliższej rodziny, córka mieszka w Niemczech rodzice i rodzeństwo pomarli. Ale zależy mi na tym, by w moim kraju zrobiło się lepiej, może na starość - jak już trochę zarobię - mogłabym tam wrócić. Dom bym wyremontowała, może jakiś biznes otworzyła. Ale do tego musi być zmiana. Może ten Zełenski coś zrobi, jest nowy nieskorumpowany" - przekonuje.
(PAP)
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ ndz/ mam/