W maju 2019 r. upadłość konsumencką ogłosiło 648 osób. To o ponad 20 proc. więcej niż w tym samym okresie poprzedniego roku. Zainteresowanie bankructwem może jeszcze wzrosnąć po wprowadzeniu zapowiadanych zmian w prawie.
Nowa era upadłości konsumenckiej w Polsce zaczęła się w 2015 r., gdy w życie weszło zliberalizowane prawo. Wcześniej szansę na nowe życie mieli wyłącznie dłużnicy, których niewypłacalność była wynikiem wyjątkowych i niezawinionych okoliczności. W praktyce bankructwo było wówczas nieosiągalne dla osób, które popadły w poważne finansowe tarapaty.
Obecnie sądy potwierdzają bankructwo konsumenckie, jeśli starający się o ogłoszenie upadłości nie doprowadził celowo lub poprzez rażące zaniedbanie do niewypłacalności. Grono bankrutów rośnie w coraz szybszym tempie. W marcu 2019 r. padł nowy rekord – w ciągu miesiąca opublikowano ponad 700 obwieszczeń.
Jak informuje Centralny Ośrodek Informacji Gospodarczej, śledzący ogłoszenia ukazujące się w „Monitorze Sądowym i Gospodarczym”, w maju 2019 r. bankructwo zgłosiło 648 konsumentów. To kolejny miesiąc, w którym liczba upadłości przekracza barierę 600 przypadków. Do końca maja 2019 r. grono bankrutów powiększyło się o 3268 osób.
2019 r. prawdopodobnie okaże się pod tym względem rekordowy. W całym 2018 r. ogłoszono ponad 6,5 tys. upadłości konsumenckich, a w 2017 – 5,5 tys. Impulsem do dalszych wzrostów może okazać się nowelizacja prawa upadłościowego, której projekt jest obecnie obiektem prac w parlamencie. Wejście w życie nowych regulacji planowane jest jeszcze w tym roku.
Wśród rozwiązań zaproponowanych w nowej ustawie znajdują się m.in. zniesienie części wstępnych warunków ogłoszenia upadłości (niewypłacalność będzie mogła być zawiniona przez dłużnika), uproszczenie procesu poprzez przerzucenie części zadań na doradców restrukturyzacyjnych oraz możliwość zawarcia układu z wierzycielami. Planowana jest także nowa ścieżka bankructwa – warunkowe umorzenie zobowiązań.
Autorem zmian w prawie jest Ministerstwo Sprawiedliwości. Jego przedstawiciele wskazywali, że liczba upadłości konsumenckich po liberalizacji przepisów może sięgnąć nawet 30 tys. rocznie. Obecne rozwiązania krytykowane są m.in. za długotrwałość procedury i skupienie większości decyzji w rękach sędziów, którzy są nadmiernie obciążeni obowiązkami.
Michał Kisiel