Pomyłka w numerze rachunku bankowego była początkiem interesującego sporu toczącego się przed krakowskim sądem. Sąd II instancji stwierdził, że bank, chociaż został natychmiast poinformowany o błędzie, dopuścił się czynu niedozwolonego i przelał środki na rachunek osoby nieuprawnionej.
W lipcu 2019 r. opisywaliśmy przypadek jednego z internautów, który przesłał środki na rachunek upadającej giełdy kryptowalut Bitmarket i chciał odwołać zlecenie przed jego realizacją. Niestety, chociaż „wypadek” miał miejsce jeszcze przed pierwszą sesją rozliczeniową Elixir, operacji nie udało się anulować. Wskazywaliśmy, że banki stosują w tym przypadku różne praktyki – część umożliwia wycofanie się z pomyłki, jeśli zlecenie nie wyszło jeszcze z instytucji.
Podobny przypadek opisuje „Rzeczpospolita”, a sprawa znalazła swój finał w sądzie. Tym razem jednak pomyłkowy przelew zlecił przedsiębiorca, a wykorzystano w nim system SORBNET – działający w czasie rzeczywistym i obsługujący głównie rozliczenia pomiędzy bankami. W uzasadnieniu wyroku (sygn. akt. I AGa 322/18) znajdują się jednak wątki, które powinny zainteresować wszystkich klientów banków.
Fatalny zbieg okoliczności – pieniądze trafiły do bankruta
30 stycznia 2014 r. żona przedsiębiorcy spierającego się później z bankiem zleciła przelew z rachunku na kwotę 140 tys. zł. Przez pomyłkę wpisała, obok właściwych danych wierzyciela firmy, numer konta innego podmiotu. Klienci natychmiast dostrzegli błąd i próbowali odwołać przelew w serwisie transakcyjnym banku. Skontaktowali się także z infolinią oraz doradcą, który próbował ustalić, czy można zatrzymać pechową transakcję. Dodatkowo nadawcy przelewu poinformowali o pomyłce posiadacza rachunku, na który mogły wpłynąć omyłkowo nadane środki i przygotowali pisemną reklamację.
Chociaż przedstawiciel banku próbował pomóc swoim klientom, zatrzymanie operacji okazało się niemożliwe. Co gorsza, pieniądze wpłynęły na rachunek firmy zablokowany przez komornika – nie było szansy na odesłanie środków. „Pismem z dnia 26 lutego 2014 r. powód wezwał stronę pozwaną do zapłaty kwoty 140 000 zł tytułem odszkodowania, a pismem z dnia 6 marca 2014 r. Bank odmówił zapłaty, powołując się na fakt, że swoje obowiązki wykonał w sposób prawidłowy, zgodnie z ustawą i regulaminem, a w związku z tym nie ponosi odpowiedzialności za skutki omyłki klienta” – czytamy w orzeczeniu sądu apelacyjnego.Sąd okręgowy w Krakowie, który rozstrzygał spór, stanął po stronie banku. Uznał m.in., że:
- Bank nie ponosi odpowiedzialności, jeśli podany przez płatnika identyfikator odbiorcy (numer rachunku bankowego) jest nieprawidłowy (sprawę rozstrzygano przed wejście w życie przepisów o błędnych przelewach).
- Zgodnie z ustawą o usługach płatniczych klient nie może odwołać zlecenia płatniczego od momentu otrzymania zlecenia przez bank.
- System SORBNET ze względu na swoją specyfikę (działa w czasie rzeczywistym) nie pozwala na anulowanie przelewu.
Apelacja opłaciła się klientom
Klienci nie zrezygnowali z walki i złożyli apelację. W II instancji sąd zupełnie inaczej spojrzał na sprawę i zasądził na rzecz powoda kwotę 140 tys. zł wraz z odsetkami. Skupił się przy tym na kwestii, czy usługa (polecenie przelewu) została przez bank wykonana prawidłowo.
W ustawie o usługach płatniczych wskazano, że:
- Płatnik nie może odwołać zlecenia płatniczego od chwili jego otrzymania przez dostawcę płatnika (np. bank).
- Momentem otrzymania zlecenia płatniczego jest moment, w którym zlecenie zostało otrzymane przez dostawcę płatnika.
- „W przypadku otrzymania zlecenia poza dniem roboczym bądź poza ustalonym momentem czasowym (w tym poza godzinami pracy banku) uznaje się, że zlecenie zostało otrzymane pierwszego dnia roboczego po tym dniu”.
Pechowy przelew zlecono po godzinie 21 za pomocą bankowości elektronicznej. W regulaminie banku za godzinę graniczną przyjęto godzinę 20. Po niej uznaje się, że zlecenie zostało otrzymane w następnym dniu roboczym.
„Problem praktyczny wiąże się natomiast z tymi wszystkimi przypadkami, w których możliwości techniczne bankowości elektronicznej umożliwiają złożenie zlecenia poza godzinami pracy banku, a w związku z tym przy braku możliwości realizacji operacji finansowej w tym samym dniu. Z tego względu powstała potrzeba przyjęcia fikcji prawnej, iż pomimo faktycznego zarejestrowania zlecenia płatniczego w systemie elektronicznym banku, momentem otrzymania zlecenia jest początek najbliższego dnia roboczego (podkr. red.)” – czytamy w uzasadnieniu.
„W oczywisty sposób rozwiązanie takie ukształtowano w interesie banków. Brak jest jednak podstaw do przyjęcia, że służy ono wyłącznie bankom, a nie obu stronom umowy o prowadzenie rachunku bankowego oraz że ma znaczenie wyłącznie dla terminowości wykonania usługi przez bank. Niedopuszczalna i nielogiczna byłaby konkluzja, że dla każdej ze stron umowy moment otrzymania zlecenia jest inny – dla klienta moment jego wprowadzenia do systemu, dla banku później, z rozpoczęciem kolejnego dnia roboczego. (…) Skoro tak, to wprowadzenie tej fikcji musi być z korzyścią dla obu stron umowy, jak też przedmiotowy zapis ustawowy i umowny musi być dla obu stron rozumiany w ten sam sposób” – podkreślono dalej w orzeczeniu.
„O ile zatem istnieje możliwość składania zleceń w formie elektronicznej poza godzinami pracy banku, a w związku z tym momentem otrzymania zlecenia jest początek najbliższego dnia roboczego, to teoretycznie jest i musi być możliwość anulowania zlecenia w przedziale czasowym pomiędzy wprowadzeniem zlecenia do systemu a otrzymaniem zlecenia przez bank (podkr. red.), a więc w okresie oczekiwania na przyjęcie zlecenia przez bank” – wskazano w uzasadnieniu krakowskiego sądu apelacyjnego.Bank nie wykazał w sprawie, że nie było technicznej możliwości zablokowania transakcji. Co więcej, klient trafnie– zdaniem sądu – wskazał, że banki mogą stopować wybrane operacje m.in. w oparciu o przepisy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy. „Zważyć przy tym należy, że nawet w przypadku, gdyby uznać, że nie było technicznych możliwości anulowania spornego zlecenia płatniczego, to brak technicznych rozwiązań w tym zakresie obciąża pozwany bank” – podkreślił sąd. Za nietrafione uznano również odwołanie się do zasad działania systemu SORBNET. Działa on w czasie rzeczywistym, ale tylko w określonych godzinach. Poza nimi zlecenia oczekują na realizację i mogłyby zostać odwołane.
Chociaż przypadek, który trafił na wokandę, jest dość szczególny, to argumenty wysunięte przez sąd wskazują, że banki powinny przygotować procedury umożliwiające anulowanie zleceń oczekujących w kolejce. Dla klientów zapewne najbardziej dogodne byłoby rozwiązanie przypominające podgląd przelewów z przyszłą datą realizacji i opcją usuwania operacji z listy.
Michał Kisiel